Zaczął się nowy rok. A wszystko, co stare, powoli przestawało mieć znaczenie. Również relacja, którą z początku ktoś mógłby posądzać o czysty sponsoring. Wspominałem już, jak zacząłem podejrzewać, że rola dziewczyny-przyjaciółki, dziewczyny na wyjazdy, przestała odpowiadać Patrycji. Mojej Patrycji. Czułem to coraz silniej, nawet gdy nasze spotkania były coraz rzadsze. Szybko zrozumiała, że obniżałem jej płatności za mieszkanie, a dzięki awansowi w pracy oddała mi wszystko, co do grosza, grożąc zerwaniem znajomości, jeśli będę się stawiał. Spotykaliśmy się już tylko na mieście i choć widziałem w jej oczach pożądanie, nigdy nie powtórzyła się któraś z opisywanych już przeze mnie przygód. Znasz mnie już trochę – jestem opanowany i znudzony życiem, ale ta sytuacja wciąż była dla mnie zagadką. Spotkania sponsorowane. Co ja sobie wyobrażałem? Może czas, żebym to ja zamieścił jakieś seks anonse, bo nadal nie umiem budować związku... Sponsor, psia krew. Quasi-sponsor, jak podsumował Patryk, mój wspólnik i jedyny przyjaciel, gdy po jednym z biznesowych wyjazdów wypiliśmy po butelce jacka danielsa na głowę. Quasi-sponsor, który miał w głowie plan, a ostała mu się jedynie wątła nadzieja, że powtórzy najlepszy seks, z jakim miał do czynienia.
Więcej... →